sobota, 11 sierpnia 2007

Day 21: Salzburg

Rano obudzil nas rzesisty deszcz (jak co rano w Monachium). Wylegiwalismy sie jeszcze troszke w lozkach, a potem poszlismy na jakies male sniadanko (2 kawalki pizzy) i oddac butelki.

Oddawanie butelek to bardzo wazna sprawa w Niemczech! Nauczyl nas tego Maciek w Getyndze (bardzo sie dziwilismy, ze ma na parapecie kilka plastikowych pustych butelek). Za doslownie kilka plastikowych batelek dostaje sie okolo 10 zlotych! W duzych sklepach sa takie fajne automaty. Wklada sie butelke, on ja skanuje i zjada (przechowuje albo zgniata - zalezy od butelki) i potem daje kwit - w kasie dostaje sie kase "zuruck".

Jednego dnia poszlismy na takie zarabianie z odzysku i dodatkowo Gosia znalazla 3 euro w supermarkecie, wiec ekologia poplaca :) ciekawe kiedy w Polsce tak bedzie...


Po 11 mielismy super-szybki pociag do Salzburga. Tylko 1,5 godziny i bylismy w Austrii. Zdazylismy przeczytac doslownie po kilka stron naszych ksiazek. Musicie wiedziec, ze czytamy teraz ksiazki po angielsku :) przyjemne z pozytecznym. A propos ksiazek: nasza rada dla podroznikow: jesli ktos nie czyta ksiazek ani w wolnym czasie, ani na wakacjach, to lepiej niech nie bierze zadnych (szkoda dzwigac). Jesli jednak ktos lubi czytac, to czasu w pociagach jest az nadto :) mysmy przeczytali po 2 ksiazki zabrane z polski + po jednej angielskiej. Najlepiej brac ksiazki, ktore bedzie mozna bez zalu zostawic w hostelu innym podroznikom i ktore interesuja Was obojga. Tym razem Bartek byl zmuszony zdac sie na wybor Gosi (Bartek: nie bylo tak zle!).


W Salzburgu poszlismy od razu do hostelu. Mila obsluga, ladne pokoje, ale klimat taki mocno schroniskowy. Wszedzie jakies zakazy i nakazy. Wszystko jakies takie sztywne. Jeszcze niedawno mieli platne prysznice :) na szczescie teraz sa za darmo :P Z kazdym piwem (happy hour od 18:00) hostel staje sie przyjemniejszy! A jedzenie serwowane od 19:00 - pyyyyycha. Jedlismy Wiener Schnitzel i Tiroler Gröstl (pierwsze to wiadomo, a drugie to pyszne zasmazane ziemniaczki z szynka, boczkiem, cebula i ziolami). Mniaaaaaaam. Do tego piwko. A do tego tanio!!! Super :) brzuchy pelne i zadowolone.


Zwiedzanie? Pogoda nas nie rozpieszcza. Caly dzien po prostu leje!!! Poszlismy na stare miasto, wrocilismy calkiem przemoczeni. Mamy nadzieje, ze w Wiedniu bedzie lepiej :) Prognoza mowi: . Zobaczymy!
Mieszkamy w pokoju z Holendrami. Troche sa dziwni. Siedza caly czas na lozkach i gadaja. Ale pada. Wiec moze to wcale nie takie dziwne. My wolimy siedziec w barze albo napisac notke na bloga.
Jutro z ranca jedziemy do Wiednia! Buziaki dla wszystkich!

Brak komentarzy: