czwartek, 9 sierpnia 2007

Day 19: Wombat's City Hostel - The Place

Wczoraj zrobilismy sobie tylko maly spacerek po starym miescie. Bardzo fajne to Monachium :) ludzie mili i ceny lepsze niz we Francji. Jedlismy pysznego kebaba u Turkow i pilismy ayran. Typowo niemieckie ;) Wieczorem (a wlasciwie juz od 18:00) w barze hostelowym zaczelo sie happy hour... Najpierw zrealizowalismy nasze kupony na darmowe piwko (kazdy przy zameldowaniu dostaje taki banknocik). Zagralismy w bilard, a potem... 1 piwko = 1 euro :) dzbanek piwka = 5 euro :))) wiec korzystalismy ile moglismy. Jak to w Wombatsie, szybko nawiazuje sie znajomosci, zwlaszcza z Amerykanami, ktorzy sa chyba mistrzami w nawiazywaniu przyjazni w 5 minut ;) Poznalismy najpierw grupe Amerykanow, a potem juz tylko przybywalo ludzi przy naszym stoliku (glownie z Australii). Potem znow zagralismy w bilard i jak wrocilismy do stolu, nikogo juz nie bylo... pewnie poszli w miasto.



Mielismy jednak "przyjemnosc" ponownie spotkac towarzystwo w naszym pokoju, o 3:00. Nie bedziemy dokladnie opisywac, co sie tam dzialo, w kazdym razie to bylo potwierdzenie, ze Amerykanie sa mistrzami w powierzchownych i szybkich znajomosciach. Czasem nawet troche glebszych i glosniejszych ;) Generalnie wszyscy poza glownymi zainteresowanymi byli zazenowani.


Mimo wszystko udalo sie zlapac troche snu. Wstalismy przed 10:00, bo o 11:00 wyruszala darmowa wycieczka piesza po miescie. Prowadzil ja typowy Niemiec z Bawarii (ten z lewej):




Pozory jednak myla - swietnie znal historie Niemiec i miasta! Zaczal od krotkiej prelekcji w barze, a potem wyruszylismy, aby zobaczyc najwazniejsze miejsca w Monachium. Najbardziej zszokowalo nas to, ze Monachium bylo calkowicie zburzone podczas II wojny swiatowej. To, co teraz wydaje sie byc zabytkowym starym miastem, ma jakies 60 lat! Zupelnie jak Warszawa i Berlin. Odkrywamy podczas tej wyprawy, ze niemieckim miastom tez sie niezle oberwalo podczas wojny. W kazdym razie pieknie odbudowali miasto!

Co ciekawe, ruch nazistow z Hitlerem na czele, mial poczatek wlasnie tutaj - w Monachium. Nawet krolewska piwiarnia, w ktorej byly pierwsze spotkania NSDPAP stoi tutaj nadal - jednak jak podkreslal przewodnik - nie ma po tym zadnych sladow, tablic. Wszystkie "niewygodne" znaki historii zostaly "zmyte" - Monachium sie ich wstydzi i nie chce o tym pamietac.

Podczas wycieczki bylismy w tradycyjnym Biergarten (ogrodku piwnym), gdzie wypilismy pyszne piwko i zjedlismy kielbase:





Mniaaaaaam!


W panstwowym ogrodku piwnym sprzedaje sie 6 rodzajow piwa (z 6 browarow). Zeby bylo sprawiedliwie, w jednym czasie podaje sie tylko jeden browar (akurat jak bylismy to byl to Hofbrau). Gdy dane piwko sie skonczy, podlaczaja nastepne beczki z innego browaru - i tak rotacyjnie :)


Po wycieczce dospalismy jeszcze troszke nocy i przeszlismy sie do miasta. Wlasnie wracamy z pysznej pizzy (od Wlocha). Pilismy tez fajne, litrowe piwko:

Az cieklo po brodzie ;)

Buziaki dla wszystkich!

1 komentarz:

M&M pisze...

nareszcie jestesmy spokojni widzac na zdjeciach co robicie-buziaki dla dziubkow