piątek, 27 lipca 2007

Day 5

Dzis dzien w locie ;)

1. Amsterdam Diamonds Grouop - bylißmy ws fabryce diamentów!! Oprowadzala nas polska przewodniczka - opowiadala nam jak sie szlifuje diamenty i od czago dokladnie zalezy ich cena. Potem zaprowadzila nas do pokoju do ktorego poczta pneumatyczna przyszla tuba z diamentami. Moglismy je obejrzec i oczywiscie zamowic ;) Cena jednego swiecidelka od 700 do 2000 euro. Obiecalismy ze jak juz bedziemy rozwazali zakup diamentow to wrocimy. W koncu sam przelot to byloby pewnie 5% ceny ;) wiec why not?

Dla nas najwazniejsza byla dalsza czesc - dostalismy w prezencie po dwie czekoladki -belgijskie. I zostalismy zaproszeni na kawe i cole na koszt firmy. Na jednej filizance sie nie skonczylo ;) wypilismy ile zmiescilismy i poszlismy dalej.

2. Potem Rembrandt House - zwiedzalismy dom i pracownie Rembrandta. Bomba! Same obrazy moze nie za ciekawe ale calosc fajna. Van Gogh malowal ciekawie.
Do mamy Gosi: ;) byly u Van Gogha bzy, ale Twoje ladniejsze!

3. Zwiedzalismy HouseBoat - dom na lodce. Zupelnie nowoczesnie urzadzone mieszkanko.

4. Bylismy tez w FOAM - galerii fotograficznej. Dosc wspolczesna sztuka, ale udalo nam sie nawet cos z tamtad wyniesc i.. nic nie popsuc ;)

Potem przyszedl czas na obiad - dzis wydalismy na niego 4,25 euro - byly to wielkie belgijskie fryty z majonezem. Jedne na dwojga - ale takie wielkie, ze chyba nikt by nie zjadl takich.

Wieczorem sie rozdzielilismy - Gosia na zwiedzanie sklepow, Bartek do hostelu :)
A teraz rozwazamy czy zostac w hostelu czy pojsc do Czerwonych Latarni. Glosy sa podzielone.

4 komentarze:

M&M pisze...

ciekawe co Gosia widziala w sklepach?

Mama Gosi pisze...

Czy w tych muzeach można robić zdjęcia? Z tymi bzami to przesada, ale to bardzo miłe. W poniedziałek wyjeżdżam na tydzień do babci ale będę esemesować. Całusy

Gosia pisze...

Niestety w wiekszosci muzeow nie mozna robic zdjec, albo trzeba wykupic pozwolenie. Ale w kazdym muzeum jest sklep i mozna kupic takie albumy, w ktorych sa fotografie wszystkich waznych eksponatow. Oczywiscie strasznie drogie ;)
Calusy dla Babci

Gosia pisze...

Z tymi sklepami, to szalenstwo. U nas nie ma takich wielkich ulic pelnych sklepow. Mialam plan przejsc wszystkie sklepy na naszej ulicy, ale nie dalam rady bo jak bylam w polowie ulicy to zaczeli zamykac ;)

W sklepach w Amsterdamie jest raczej to, co u nas - czyli albo sieciowe (jak w arkadii) albo tureckie ;) Tylko ilosc jest niesamowita.